Lipiec 2005 roku, początki branży gier w Polsce. Moi przyjeciele z wydawnictwa Galakta wydają na dopiero raczkującym polskim rynku grę Władca Pierścieni: Konfrontacja. Słowa nie oddadzą jak bardzo się jaram. Jaram się tak bardzo, że ja pierniczę. Jaram się tak bardzo, że jadę po egzemplarz do Krakowa. Przywożę do domu. Czytam instrukcję, rozkładam na stole. Płonę ogniem jak flota Stannisa. Tłumaczę reguły mojej żonie, gramy, Frodo wbiega do Mordoru, wygrywam, jest wspaniale. 

Tylko jedna istota na świecie potrafi sprowadzić człowieka na ziemię jednym słowem. Żona. Żona to potrafi. “Nudna,” mówi Merry. Chowam grę do pudełka. Odkładam na półkę. Stannis umiera. 

No ale ja jestem cierpliwy człowiek. Pięć lat później, w 2010 mój syn kończy 8 lat. Pudełko mówi 8+, więc ściągam je z półki, wycieram centymetrową warstwę kurzu. Ponownie czytam instrukcję, rozkładam na stole. Ponownie płonę ogniem jak flota Stannisa. Tłumaczę synowi reguły, gramy, Frodo wbiega do Mordoru, wygrywam, jest wspaniale. 

Widzę wyraz jego twarzy, widzę tą minę i już wiem, że zaraz mnie szlag trafi. “Nudna,” mówi cymbał, a ja zastanawiam się, czy brał jakieś szkolenie od Merry w doprowadzaniu mnie do szału. 

Daję mu tygodniowy szlaban na komputer, każę odkurzyć całe mieszkanie, wynieść śmieci i posprzątać w pokoju. Chowam grę do pudełka. Odkładam na półkę. Stannis umiera umiera po raz drugi. 

No ale ja jestem cierpliwy człowiek. Trzynaście lat później, w sierpniu 2023 moja piętnastoletnia córka ma mocną wkrętkę na Władcę Pierścieni. Dostrzegam szansę. Ściągam Konfrontację z półki, wycieram pięcio centymetrową warstwę kurzu. Ponownie czytam instrukcję, rozkładam na stole. Ponownie płonę ogniem jak flota Stannisa. Tłumaczę córce reguły, gramy, Frodo wbiega do Mordoru, wygrywam, jest wspaniale. 

“Fajna, podoba mi się”, mówi.

Czekałem na te słowa 18 lat. Warto było. 

Cierpliwość, bejbe!

Share: