O stosowaniu prawa, którego nie ma

Piotr na grupie Planszowe Gry Wojenne pisze o grze The King in North, i wyjaśnia że nawiązuje ona do systemu gier Granada i Sekigahara, ale sam system został dostosowany do realiów konfliktu Wojny Karlistowskiej. Niewiele z tego rozumiecie, więc pozwolę sobie jeszcze dodać wątpliwości – warto bowiem wiedzieć, że Granada z kolei wykorzystuje reguły gry Segikahara, lecz modyfikuje je na potrzeby wojen na półwyspie Iberyjskim w XV wieku.

No dobrze, o czym my rozmawiamy? O co chodzi?! Jakie wojny, jaki półwysep? Co ja czytam?!

Tłumaczę. 

Rozmawiamy o tym, że firma GMT w 2011 opublikowała rewelacyjną grę Matta Calkinsa pod tytułem Segikahara. Gra opowiada o zjednoczeniu Japonii i kampanii wojennej, która miała tam miejsce w roku 1600. Sekigahara ma rewolucyjny w swojej prostocie system rozpatrywania walki, i proste, lecz bardzo ciekawe reguły poruszania wojsk. Reguły Sekigahary to perfekcyjny miks prostoty zasad i interesującego gameplayu.

Mówimy też o tym, że inny wydawca, firma Compass Games w roku 2021 opublikował grę Granada autorstwa Jose Antonio Rivero, która używa praktycznie takich samych reguł, lecz jej akcja zostaje przeniesiona o 200 lat wstecz i ładnych parę tysięcy kilometrów na wschód. 

No i w końcu mówimy o tym, że jeszcze inny wydawca, firma NAC Wargames opublikowała w tym roku kolejną grę wykorzystującą ponownie te same bazowe reguły stworzone przez Matta Calkinsa, lecz zmieniającą setting – tym razem walczymy w Ameryce, w roku 1833.

No bo wiecie, mechaniki gier nie można opatentować.

***

Jestem po uszy zakochany w grach wojennych. Zakochany nie tylko w grach jako takich, nie tylko w samym doświadczeniu grania w gry wojenne, ale także w branży gier wojennych jako całości, branży bliźniaczej, branży będącej braciszkiem naszych planszówek, naszych eurogier i Ameritraszy, ale jednak różniącej się w różnych szokujących detalach. 

Detalach jak ten, że mechaniki, które oni nazywają systemami, są traktowane jako kompletny Open Source, gry na jednej i tej samej mechanice z drobnymi modyfikacjami wychodzą jako serie, czy linie, projektowane przez różnych autorów, a czasem i wydawnictwa,  mamy słynne COIN Games (obecnie blisko 20 gier na tej mechanice), gwiazdę ostatnich dwóch lat czyli Levy&Campaign, mamy słynne Commands & Colors w kilkunastu wariantach i tak dalej i tak dalej. Zmieniają się settingi, zmieniają pola bitew, okresy historyczne, zmieniają się autorzy i wydawcy, ale mechanika jest ta sama.

U nas, na naszym poletku oczywiście można wskazać jakieś przykłady gier o podobnej mechanice, a innym settingu, sam jestem w tym niezły, bo jest i Robinson Crusoe i są Pierwsi Marsjanie, jest 51. Stan i są Osadnicy, ale w każdym z tych przypadków autor gry pozostaje ten sam. To on sobie sam dłubie we własnej grze i zmienia jej setting. W świecie gier wojennych reguły gry są 100% open sourcem, wydawnictwo GMT wydaje Segikaharę, a kilka lat później inny autor, w innym wydawnictwie wydaje grę z regułami Segikahary, lecz w innym settingu. 

Gdyby Asmodee wzięło mojego Robinsona, zmieniło setting na przykład na coś w stylu serialu Lost, i wydało to jako własną grę, nie tylko dostałbym furii, ale myślę, że całe środowisko by zawrzało, że jak, że wzieli Trzewiczkowego Robinsona i wydali sobie pod innym tytułem w innym settingu. 

Mimo że wszyscy wiemy, że mechanik gier nie chroni prawo autorskie, jednak je chronimy, jednak nie kopiujemy mechanik gier, by wydać coś pod własnym nazwiskiem. Świat gier wojennych tymczasem zna prawo, stosuje je, nie ma w środowisku żadnych dram, pretensji ani skandali, gdy jeden autor wydaje grę na mechanice innego autora. 

Podejrzewam, że gdybym dziś ogłosił, że robię własnego Blood Rage, tylko w świecie Neuroshimy, ani CMON, ani Eric nie pokiwaliby ze zrozumieniem głową i nie skwitowali by tego życzeniami powodzenia. 

Nie mam jednak wątpliwości, że to się stanie, że prędzej czy później ktoś przerwie to koło wyjątkowego poszanowania praw do projektu innych autorów, poszanowania praw nie istniejących, praw, których żaden kodeks nie opisuje. 

Działamy w ramach społecznego, twórczego gentelman agreement. I prędzej czy później, ktoś stwierdzi, że Pandemic to fajna gra. I warto ją wydać w innym settingu. 

I bez loga Asmodee na pudełku.

Lub też stanie się na odwrót. Asmodee uzna, że Terraforming Mars to fajna gra i przydałoby im się w katalogu coś podobnego…

 

Jeśli podoba ci się moje pisanie, zapraszam na mojego Patronite!

Share: