Po cholerę lecę do Orlando?

Ponad 5000 mil, ponad 20 godzin w trasie, ponad tydzień poza domem i biurem, a wszystko to po to, by dotrzeć na The Dice Tower con i zagrać z kilkoma ludźmi w Imperial Miners.

Bez sensu, co? No spójrzmy realnie, załóżmy, że pojadę z demami jak wariat, cały dzień rozgrywki, non stop będę szukał chętnych do gry – zrobię pewnie z 6 prezentacji w te symboliczne osiem godzin. Każde demo, gdybym miał farta zrobię optymalnie na czterech graczy. To przy dobrych wiatrach dziennie zagra mi w tych Imperial Miners ze dwadzieścia osób. 

Bujać się w tym celu przez ocean, lecieć 5000 mil? Bez sensu.

A jednak lecę.

***

A jednak lecę, bo historycznie zawsze, ale to zawsze dema moich gier na konwentach były warte każdej podróży. Bo choć pokonanie 5000 mil by pokazać grę kilku osobom, brzmi jak szaleństwo, to wiem, że każda z tych osób jest dla Imperial Miners i sukcesu tej gry na wagę złota. 

Kilka z tych osób ma konto na BGG i oceni Imperial Minersów w rankingu BGG, a to, szczególnie na początku promocji gry jest szalenie pomocne.

Kilka z tych osób używa Twittera, wrzuci posta, że grało, że zachwyceni, i ta informacja dotrze do setek ich Followersów.

Kilka z tych osób wskoczy na Facebooka, strzeli sobie selfie z pudłem gry i napisze, że grała, i że było fajnie.

Kilka z tych osób nie będzie się bało kamery i powie mi do aparatu killka miłych słów o rozgrywce – mój dział marketingu zmonuje z tego fajny teledysk, który opublikujemy na naszym You Tube.

Kilka z tych osób może prowadzi bloga, albo vloga, a może ma podcast, a może TikToka, i w jednej chwili wrzucą Imperial Miners przed oczy setek swoich fanów.

Kilka z tych osób…

 

***

Żyjemy w czasach social mediów, w epoce, w której jedna osoba z dostępem do sieci może wywołać masę pozytywnego lub negatywnego szumu, w czasach, gdy jeden fan może obskoczyć wszystkie grupy o grach na FB i dotrzeć ze swoim postem do tysięcy graczy. Żyjemy w czasach kiedy jedna osoba może zrobić różnicę.

Granie w moje gry zawsze się sprawdzało, to najlepsza i  najskuteczniejsza forma promocji gry – wyjść do fanów, dać im grę do zabawy, i patrzeć jak dobrze się bawią, jak powoli, gra po grze, demo po demie, niesie się wieść, że ta nowa gra Portalu jest dobra, że ciekawa, że warto spróbować. W dobie social mediów, w dobie tego, że ta wieść może zamienić się w viral, że jeden raport z rozgrywki może podbić całego planszowego Facebooka takie dema mają jeszcze więcej sensu. Grać, prezentować, grać, prezentować i czekać, aż plota o tej grze pójdzie w świat. 

Oczywiście, żeby to wszystko się udało, muszę mieć cholernie dobrą grę w plecaku, inaczej psinco z całego planu.

Na szczęście o to jedno się nie martwię. Imperial Miners to kawał bardzo fajnej karcianki. Wypatrujcie plotek na jej temat. 

 

Share: