Premiera Osadników na Gen Conie poszła lepiej niż się spodziewałem. Znacznie, znacznie lepiej. Już przed targami zainteresowanie było ogromne, ilość egzemplarzy zamówionych w przedsprzedaży była imponująca, ilość osób wrzucających grę na wishlisty oszałamiająca. Większość podcastów i blogerów wspominało o grze i polecała jako gorącą premierę.

A później nadeszły targi. Jeszcze przed rozpoczęciem imprezy spotykałem się z graczami, miałem zorganizowane kilka zamkniętych pokazów. Wszyscy klepali mnie po plecach i powtarzali jak mantrę: 'You gonna be sold out before Friday. Everybody’s talking about this game and it is freakin’ awesome.’

Psinco im wierzyłem. Byłem przerażony – oczyma wyobraźni widziałem tą klapę, siedzącego na stoisku Portalu trzewika w otoczeniu gier, których nikt nie chce. Widziałem te tłumy graczy kupujące King of New York, Dead of Winter, Doomtown i wszystkie te mega hity. I siebie, gościa, który miał być czarnym koniem targów, lecz zawiódł. Jak Belgia jak na Mistrzostwach Świata…

W czwartek rano żołądek miałem ściśnięty jak postronek. Niech to się już zacznie, niech się już zacznie…

Zaczęło się. Zapewne wszyscy słyszeliście o tych słynnych 26 minutach. Szaleństwo. Fala graczy wpadła i wykupiła wszystko co mieliśmy. Nakład gry nie wystarczył nawet na pół godziny czterodniowych targów. 26 minut stało się symbolem debiutu Portal Games na Gen Conie.

W 24 godziny po Gen Conie, w jeden dzień, w poniedziałek sprzedał się cały nakład gry, jaki mieliśmy w magazynach w USA, nakład, który miał dotrwać tam do późnej jesieni. Wystarczył na jeden dzień.

Wysokie oceny, szaleństwo na Twitterze, fajne recenzje. Masa gratulacji przesyłanych mailem, geek mailem, twitterem… Moja wyobraźnia nie jest na tyle dobra, bym zdołał wyobrazić sobie lepszą premierę. Wszystko, absolutnie wszystko potoczyło się znacznie lepiej niż oczekiwałem i lepiej niż mógłbym to sobie wyśnić.

To było wspaniałe kilka tygodni od premiery gry na Gen Conie.

***

Dziś gra trafiła do polskich sklepów. Jutro trafi w ręce polskich graczy.

Czas się obudzić. Czas na kubeł zimnej wody…

Share: