Lipiec 2005 roku, początki branży gier w Polsce. Moi przyjeciele z wydawnictwa Galakta wydają na dopiero raczkującym polskim rynku grę Władca Pierścieni: Konfrontacja. Słowa nie oddadzą jak bardzo się jaram. Jaram się tak bardzo, że ja pierniczę. Jaram się tak bardzo, że jadę po egzemplarz do Krakowa. Przywożę do domu. Czytam instrukcję, rozkładam na stole. Płonę ogniem jak flota Stannisa. Tłumaczę reguły mojej żonie, gramy, Frodo wbiega do Mordoru, wygrywam, jest wspaniale.
Tylko jedna istota na świecie potrafi sprowadzić człowieka na ziemię jednym słowem. Żona. Żona to potrafi. “Nudna,” mówi Merry. Chowam grę do pudełka. Odkładam na półkę. Stannis umiera.