Droga do domu zajmuje mi, zależnie od korków, od 20 do 15 minut. Przez ponad połowę tej trasy narzekaliśmy na War of the Ring: the card game. Właśnie skończyliśmy rozgrywkę i wylewaliśmy swoje żale. Ja narzekam, że mega losowa. Marek potwierdza, że karty bardzo sytuacyjne, w określonych układach bardzo potężne, a w innych zupełnie nieprzydatne. Ja jęczę, że skalowanie gry jest mega dziwne, warianty na 2, 3 i 4 graczy różnią się masą drobnych reguł. Marek tymczasem ma czelność i już po pierwszej rozgrywce narzeka na balans, że rozjechany, że na trzech graczy Drużyna Pierścienia sprawia wrażenie znacznie potężniejszej.
Włączałem się właśnie do ruchu na Rybnickiej, gdy Marek stwierdza, że z chęcią zagrałby ponownie. Ja też nie mogę się doczekać rewanżu, odpowiadam.