Nie bądź tym matołem przy stole
Jego wojska wkraczają do mojego miasta. Jednym sprawnym ruchem odcina mnie od zasobów i szans rekrutacji. Jestem skończony. Kolejne półtora godziny będę umierał z nudów próbując jakoś zebrać wojska, ale wiem, że swoją szansę na zwycięstwo właśnie przegrałem.
– Mogłeś wyjść mu na spotkanie, wysłać patrol i zatrzymać jego marsz prowincję wcześniej. Nie wlazłby ci do miasta. – mówi Michał.
– Można tak? Można go zatrzymać w jego turze? – pytam zdziwiony.
– No tak, przed każdym ruchem wojsk przeciwnik ma prawo wyprowadzić atak kontrujący i zaatakować maszerującą kolumnę.
– Nie wiedziałem. – odpowiadam tak samo wściekły, jak i zażenowany.
Wściekły, bo przegrałem tą rozgrywkę, bo oddałem moją stolicę tylko dlatego, że nie znałem jednej reguły. Mogłem go zatrzymać w drodze do miasta, potem wzmocnić miasto, doprowadzić resztę wojsk – cały ten kocioł wyglądałby kompletnie inaczej i wciąż byłbym w grze o zwycięstwo.
Zażenowany, bo kogo to wina? No moja, to ja nie byłem skupiony na wysłuchaniu reguł, to ja zapomniałem o tej zasadzie, to ja jestem tym matołem, który przegrywa nie dlatego, że podjął złe decyzje taktyczne, ale dlatego, że jest cymbałem, który nie zna zasad gry.
***
Nic mnie tak nie wkurza w grach, jak taka sytuacja. Sytuacja, gdy cymbał taki jak ja odbiera satysfakcję ze zwycięstwa przeciwnikowi, gdy popełnia tak elementarny błąd, że zwycięstwo traci swój posmak, cała rozgrywka z “Naprawdę świetnie zagrałeś, gratulacje!”, zamienia się w “Gdybym wiedział o tej regule to byś nie wygrał.”
A przy stole siedzi jeszcze dwóch chłopa i rozczarowani spoglądają na mnie, patrzą jak zawaliłem całą rozgrywkę, jak dałem wiatr w żagle przeciwnikowi, sprawiłem, że przejął z łatwością moją stolicę i teraz z okrutnym uśmiechem odwraca się w ich stronę. Zachwiałem balansem całej zabawy. Spieprzyłem rozgrywkę całej czwórce.
Ja, cymbał, który siada do gry bez znajomości wszystkich reguł. Cymbał, który swoją ignorancją nie zepsuł zabawy sobie, ale zepsuł ją wszystkim przy stole.
Także dziś apel – nie bądź cymbałem. Zagryź zęby, zaciśnij pięści i gdy ktoś tłumaczy reguły gry, słuchaj.
Jest jeszcze jedna okropna sytuacja. Tłumaczysz zasady a nikt inny się nie przygotował. Wszyscy się niecierpliwią ile jeszcze będziesz gadał… „Możemy już zaczynać?”, „To wytłumaczysz później, wyjdzie w praniu”.
No i wtedy zamiast myśleć co masz zrobić w następnej turze odpowiadasz na pytanie: „a co to za symbol, i do czego ten żeton?”
Ciężko jest grać tłumacząc zasady i pilnować zasad w trakcie gry…
„Ale jak to obrońca wygrywa remisy? Przecież to ma fundamentalne znaczenie”
„No nie mówiłem, bo miało wyjść w praniu….”
P.S
Jak mówi stare chinskie przysłowie:
Pierwsza rozgrywka się nie liczy, moralnym zwycięzca jest ten kto nauczył się zasad.