Aplikacja była za darmo, więc co mi tam, ściągnąłem. Po pierwszej rozgrywce nie byłem jakoś szczególnie zachwycony, ale gra była szybka, więc zagrałem jeszcze raz. Rzecz była bardzo losowa, wybory były iluzoryczne a nazwy kart kretyńskie. No ale co tam, zagrałem jeszcze raz.
Odłożyłem Ipada na półkę. No dobra, po kilku minutach wziąłem go z powrotem i zagrałem ponownie. Hej! Miałem wolny weekend. Byłem na odwyku po horendalnej serii testów Imperial Settlers! Należało mi się chwile odsapki! Zresztą, zagrałem ledwo kilka razy i przerwałem.
Przerwałem, bo mi się akurat Ipad rozładował…
***
Nie ma się czym chwalić, ale nigdy nie wsiąknąłem w Magica. To wada u kogoś, kto zajmuje się zawodowo grami. Każdy twórca gier powinien być otrzaskany w Magicu. Cóż. grałem kilka razy i mi się strasznie nie podobało, cóż poradzę. Doprowadzało mnie do szału to, że w swojej turze dociagam jakiś głupi Land i to tyle, tura zmarnowana. Wiem, że coś mi ucieka, wiem, że czegoś nie dostrzegam, wiem, że to plama na moim CV.
Przez ostatnie dni HearthStone jest moim Magiciem. Nowe karty, nowe zdolności, bezpośrednia nawalanka, tworzenie talii, wszystko to co zawsze kusiło mnie w Magicu. A ponadto super łatka na te kretyńskie Landy – system many. Nie ma tu Landów. Co turę twoja moc zwiększa się o 1 poziom. Po prostu. Genialne.
Nie wiem jak długo ta miłość będzie trwać. Na chwilę obecną jest świetnie, stał się Hearthstone resetem dla mnie po setkach godzin katowania Imperial Settlers. Jest szybki, ma animacje, moge kopać dupsko żywym ludziom w trybie online.
Nigdy nie wsiąknąłem w Magica. Wsiąknę w Hearthstone?
Czas pokaże…