Grami wojennymi interesowałem się od zawsze. Grałem w nie niestety niewiele – poruszając się po przestworzach gier RPG, gier bitewnych i oczywiście nowoczesnych planszówek, na te gry wojenne nie starczało czasu. A nadto, nie miałem współgraczy.
Kupowałem sobie więc taką jedną czy drugą grę raz na pół roku, uzupełniając kolekcję o takie klasyki jak Commands & Colors: Ancients, czy Manoeuvre. Zagrałem dwa razy w roku i jakoś tam sobie tłumaczyłem, że ma to sens, że współczynnik Rocznego Ogrania Tytułu wynosi mocne dwa, czyli warto.