No więc jest ten gość na grupie gier wojennych, którzy pisze posta, że grał już w Nevskiego trzy partie, wszystkie były nudne, żmudne i zajebiście mu się ta gra nie podoba. Nevsky jest jedną z moich ulubionych gier wojennych, więc uśmiecham się do siebie i powtarzam w myślach jak mantrę: “De gustibus. Każdy z nas ma inny gust. Świat piękny jest różnorodnością.” Zadziwiam się trochę, że się chłopu chciało grać trzy razy w czterogodzinną grę, która mu się nie podoba, ale z drugiej strony gra tania nie jest, kupił, zanim wyrzuci postanowił się upewnić, że na pewno nie jego klimaty. Szanuję.
Nie mija jednak miesiąc, kiedy na tej samej grupie, ten sam gracz objeżdża grę Almoravid. Dla wszystkich z was, którzy nie wiedzą czym jest Almoravid, wyjaśniam – to jest Nevsky tylko, że z akcją w Hiszpanii. Ta sama rodzina gier, jedna seria, kilka mini reguł zmienionych i tyle. Wtedy zacząłem drapać się po głowie.