Miałem tak z On Mars, który choć jest grą naprawdę skomplikowaną, nie sprawił mi najmniejszych trudności. Przez trzy lata pracując nad Pierwszymi Marsjanami praktycznie zamieszkałem na Marsie. On Mars z łatwością więc wchłonąłem całym sobą. Miałem tak i z Kanban, którego z kolei nie ogarniałem ni w ząb. Moja żona zaś od pierwszej partii poruszała się po zakamarkach jego reguł jakgdyby grała weń od lat. Ona uwielbia samochody, i wszystko co ma z nimi związek. Kanban był jej grą. I miałem tak dziś z Expedition: Northwest Passage. Siadłem i grałem. Wszystko przebiegało płynnie od pierwszej do ostatniej minuty.
To stara prawda: kiedy rozumiemy o czym jest gra, jeśli gra przedstawia temat dobrze, realistycznie, zazwyczaj reguły pojmujemy w lot, intuicyjnie, a rozgrywka jest czystą przyjemnością.