W poniedziałek na Twitterze w ramach projektu #boardgamehour miała miejsce ciekawa dyskusja – dotyczyła ona tego czy gracze wolą kupować w sklepach fizycznych, czy w sklepach on-line. Ponieważ moja Merry prowadzi sklep z grami, byłem szczególnie zainteresowany wypowiedziami graczy. Po części więc w oparciu o wypowiedzi graczy, po części z własnych doświadczeń oto krótki poradnik na temat – jak powinien funkcjonować dobry sklep z grami.
1. ‘Myślę, że najważniejsze, by obsługa była najwyższej jakości i by sprzedawcy znali produkty, które mają w ofercie.’
Spójrzmy prawdzie w oczy. Jeśli klient jest on-line, wystarczy mu jedno kliknięcie i ma dostęp do zdjęć gry, do filmów prezentujących zawartość pudełka, do linków z recenzjami i wideo recenzjami, do rankingów i ocen… Wszystko ma na wyciągnięcie ręki. Chcesz być konkurencyjny?
Bracie, konkurujesz z internetem. Lepiej, abyś był naprawdę cholernie dobrze przygotowany.
Merry gra w każdą nową grę, jaka ukazuje się w Polsce. Kiedy składa zamówienie na nowości do sklepu, zawsze zamawia jedno dodatkowe pudełko dla siebie, otwiera je, dokładnie się z nim zapoznaje, a potem przynosi do domu i każe mi grać. Jeśli nie mamy czasu czy możliwości zagrać, siada przed monitorem i ogląda recenzje poświęcone tej grze i wszystko czego może się o niej dowiedzieć z sieci. Oczywiście, zagranie w grę zawsze jest najlepszą opcją. Otwarte pudełka trzyma w sklepie, tak by każdy klient mógł sobie obejrzeć, pomacać, zajrzeć do środka i podjąć świadomą decyzję, czy ta gra to coś, co go interesuje.
Bo widzisz, prawda jest taka – jeśli prowadzisz sklep z grami, gry nie są już twoim hobby. Gry są twoją pracą. Twoim zadaniem jest być kompetentnym. Twoim zadaniem jest znać nowości. Twoim zadaniem jest zapewnić kompetentną i wiarygodną obsługę. Mierzysz się z potęgą internetu. Trzeba trochę pracy, by stawić mu czoła.
2. ‘Klienci często chwalą nas za to, że mamy czysto w sklepie. Wydaje mi się to rzeczą normalną, ale najwyraźniej, nie wszystkie sklepy tak sądzą.’
Pracuję w branży od 1999. Dokładnie pamiętam te wszystkie sklepy z grami w starym stylu, ciemne nory ukryte w bramach i ciasnych uliczkach, na zapleczach i piwnicach, oblegane przez dzieciaki handlujące kartami do Magica, kryjące nastolatków naciągających dzieciaki na zakup jakiś kart…
Halo! Mamy rok 2014!
Jak gdyby ktoś nie zauważył, miała miejsce rewolucja planszowa. Twój sklep nie powinien być ukryty w ciemnej alejce gdzie za czynsz płacisz 50 zeta, a kąt dzielisz z lombardem i podejrzaną agencją. Twój sklep ma być jasny, elegancki, ma mieć wypucowaną podłogę, szklane gabloty i ma robić piekielnie dobre wrażenie na klientach, na przypadkowych ludziach, którzy zajrzą tam, bo słyszeli, że jest coś takiego jak Carcassonne czy Osadnicy z Catanu i chcieliby to sprawdzić.
Nie ma opcji, by musieli przebijać się przez gromadę dzieciaków handlujących kartami i oferujących im erki w dobrej cenie. Jasno. Czysto. Jak w apple store.
3. ‘Moim zdaniem sklep musi budować społeczność graczy, a wtedy zyski same przyjdą.‘
Wielu graczy podnosiło ten wątek podczas #boardgamehour. To ważna sprawa. Budowanie społeczności. Budowanie świadomości w mieście, że jest coś takiego jak gry planszowe.
Merry powoli rozkręca noce z planszówkami w jej sklepie. Od lat organizuje Pionek, lokalną imprezę, która promuje gry planszowe w Gliwicach. Na pierwszą edycję przyszło 20 graczy, na ostatnią ponad 600. Krok po kroku społeczność graczy rośnie, a w mieście coraz więcej ludzi dowiaduje się o naszym hobby. Tak buduje się lokalną świadomość. Tak buduje się bazę klientów. Tak rozwija się nasze hobby. Pracą u podstaw.
Merry nagrywa także podcast o grach. Tydzień w tydzień w niedzielę wieczorem siada ze mną do mikrofonu i przez godzinę opowiada o grach. Opowiadamy o nowościach, recenzujemy klasyczne tytuły, polecamy najlepsze gry w ramach Top5. Prowadzimy nawet dział Szkoła 2 Pionków, gdzie powoli edukujemy o naszym hobby. Merry pomaga swoim klientom odnaleźć się w gąszczu gier, stara sie pokierować ich i pokazać jak bogate jest nasze hobby. Tydzień w tydzień nagrywa kolejny odcinek podcastu i tydzień w tydzień uczy o grach. Z wielką radochą jej w tym pomagam.
To wszystko to kawał ciężkiej roboty. Noce z grami, Pionki co kwartał, podcast tydzień w tydzień. Niestety, tak to właśnie wygląda. Nie ma drogi na skróty. Jeśli chcesz, by twój sklep działał, musisz harować. Bez pracy nie ma kołaczy.
4. ‘Kupuję dużo gier w sklepie, bo mogę u nich grać w gry’
To nie zawsze jest możliwe. Potrzeba dużego lokalu. Duży lokal, duży czynsz. Merry ma małe zaplecze, wcisnęła tam 1 stolik i więcej nie da rady.
Na pewno jej sklep przynosiłby więcej zysku, gdyby miała dużą salę do organizacji turniejów i konkursów, gdyby można tam w ciemno wpadać z kumplami i pograć w gry. Niestety, nie ma miejsca.
Jeśli możesz sobie na to pozwolić, nie zastanawiaj się długo. Niech ludzie grają w sklepie, poznają nowe gry, zżywają się ze sklepem i obsługą. Znacznie chętniej zostawią potem u ciebie kilka złotych, będą bowiem traktować sklep jako swój teren, który warto wspierać.
5. ‘Zazwyczaj mam 10% zniżki, plus czasem bonusy w ramach programu lojalnościowego’
W sieci zawsze znajdziesz dowolny produkt taniej. Czy mowa o ciuchach, czy sprzęcie hi tech czy książkach czy grach… Zawsze w sieci wyhaczysz towar taniej. Sklep fizyczny nie ma na tym polu szans.
Program lojalnościowy i zniżki pomogą.
Konkursy z nagrodami pomogą.
Loteria raz w miesiącu pomoże.
Gadżety, promoski, plakaty, wszystko co możesz wykombinować fajnego pomoże.
Ale i tak zawsze będziesz przegrywał na odcinku ceny.
Dlatego bracie, lepiej stań na głowie, byś na każdym z pozostałych odcinków był niekwestionowanym zwycięzcą…
*Teksty kursywą pochodzą od uczestników dyskusji w ramach #boardgamehour