Jestem antytechniczny. Mam nieustanne problemy z komputerami, GPS, telefonem, z wszystkim. Nie ma na tej planecie urządzenia które by mnie słuchało. Nienawidzę tych wszystkich gadżetów.
Niemniej.
Mimo że ich nienawidzę, wiem jak bardzo są ważne. Używam komóry, by twittować zeznajomymi z całego świata. Używam jej, by wrzucać na Facebooka info o tym co dzieje się w okolicy ciekawego związanego z Portalem. Używam telefonu, by wrzucać fotki na Instagrama. Non stop korzystam z technologii i internetu, by być w kontakcie z ludźmi, którzy lubią moje gry.
Pytanie – dlaczego na konwentach nie ma darmowego wi fi? Dlaczego gdy jestem na Gen Conie nie mogę informować moich znajomych o tym co dzieje się ciekawego? Dlaczego nie mogę wrzucać na FB dziesiątków wieści gdy jestem na Essen? Dlaczego mój Instagram milczy, gdy jestem na targach w Norymberdze?
Czy twórcy konwentów nie wiedzą, że zapewniłbym im, wraz z 10 tysiącami innych blogerów i fanów super reklamę imprezy pisząc o niej jak opętany?
Czy nie rozumieją, że czasy się zmieniły, że korzystamy z sieci tak jak z powietrza i że potrzebujemy jej, by w każdej pieprzonej sekundzie naszego życia być online i być w kontakcie ze znajomymi? Nie wiedzą, że potrzebujemy wi fi?
Czy po prostu udostępnienie wi fi dla 10 tysięcy ludzi w jednej hali jest technologicznie niemożliwe? Ktoś to wie? Czy ktoś może mi to wyjasnić? To problem technologii czy organizatorów?
Kiedy zaczynałem bawić się w gry planszowe, królowały recenzje gier w formie artykułów. Szybko jednak nadeszła technologiczna rewolucja i pojawiły się nowe możliwości – pojawiły się podcasty i pojawiły się wideo recenzje.
Dziś każdy z nas ma pod ręką kamerę, czy mikrofon. Każdy z nas maAudacity do obróbki dźwięku czy jeden z wielu świetnych programów do obróbki filmów. Nigdy nie byłotak prosto, jak teraz, prawda?
*
Kilka tygodni temu pytałem na moim Twiterze o ulubionych recenzentów. Wspomniano tylko jednego gościa, który pisze recenzje. Wszystkie pozostałe głosy oddano na wideo recenzentów. Tom Vasel, Joel Eddy, Rahdo, wszyscy oni kręcą swoje recenzje. Robią świetną robotę.
Ale!
Kiedy kamery stały się tak popularne, narodził się nowy format. Nazywa się unboxing. Człowiek z kamerą pokazuje komponenty gry. Otwiera pudło i nagrywa to na kamerę.
I choć sporo unboxerów to moi przyjaciele. I choć jako wydawca jestem bardzo zadowolony, gdy pokazuje się moją grę i to jak dobrze została wydana. Choć wiem, że te filmy cieszą się sporą popularnością…
Mimo to!
Mimo to muszę to jasno powiedzieć – nienawidzę tych filmów!
*
Jeśli mam jakąs grę na radarze, jeśli jest jakaś gra, której zakup rozważam, jeśli jest szansa, że pudło trafi do mojej kolekcji… Za żadne skarby nie obejrzę unboxingu.
Kupuję grę, by sam ją sobie otworzyć!
Kupuję grę, by samemu mieć frajdę z odkrycia co jest w środku!
Kupuję grę, by samemu zobaczyć komponenty po raz pierwszy raz i mieć dziką radość z odkrywania wszystkich tych plansz, żetonów, kart…
Nikt nie będzie mi psuł tej niespodzianki. Nowe pudło to mój skarb. Zabieraj swoją kamerę i zostaw mój skarb w spokoju!
A jako że wszystkie gry na świecie są na moim radarze i wszystkie są moimi potencjalnymi skarbami, nie mogę oglądać unboxing. Taka sytuacja.
Przyszła zima i szlag trafił internet. Trudno to wyjaśnić w rozsądny sposób, trudno bronić tej tezy, ale prawda jest brutalna – przycisnęło chłodem i coś się stało z siecią – budynki, w których mieści się biuro Portal Games jęknęły, zatrzęsły się i sieć znikła. TPSA twierdzi, że sygnał dochodzi do centrali, a my widzimy, że u nas go nie ma.
Nie było wczoraj postu. Dziś jest awaryjny – bardzo przepraszam, ale ciężko być blogerem offline… Dlatego zamiast pisać, linkuję – linkuję do wywiadu XXI wieku, wywiadu przeprowadzonego ze mną na Twitterze, z pytaniami i odpowiedziami, które 140 znaków przekroczyć nie mogły…
Zaglądajcie tu, i życzcie mi, by internet wrócił! Jak żyć, panie premierze, jak żyć?