Dokonałem profanacji targów. Mówię to wprost, mówię bez ogrodek, mówię jak jest – wziąłem i sprofanowałem. Święto branży, wszyscy w graniturach, pod krawatem, prezentują nowości, opowiadają o planach, chwalą się osiągnięciami. Piękna piętrowa hala, wystawy, prezentacje, trwające cztery dni świeto pełną gębą.
No i ja. Jego Wysokość Trzewik, w bluzie, dżinsach, z plecakiem na plecach,włosem rozwianym i sporym niedoczasem. Bach wpadłem na jeden dzień, bach spotkałem się w każdym partnerem, z którym spotkać się chciałem i bach, już mnie nie ma. Norymberga trwała dla mnie 6 godzin i czterdzieści minut.
Przesadziłem z zadaniowością, przesadziłem z rozpisaniem sobie targów na cele, spotkania, na realizację zadań. Tak, udało mi się w ciągu sześciu godzin odbyć 10 spotkań. Posmakować targów, poznać plany innych wydawców, rozejrzeć się za ciekawostkami? Na to brakło czasu. Przesadziłem.
Załączam kilka zdjęć i obiecuje poprawę – w przyszłym roku zachowam się lepiej. Obiecuję więcej nie profanować święta gier.